wtorek, 1 sierpnia 2017

Zaczynamy letni urlop ! Elbląg, Frombork, Stare Juchy.





01-03.08.2017
Planowanie, szykowanie, pakowanie... i grypa żołądkowa. Jechać czy nie jechać, o to jest pytanie ?
Rozsądna osoba pewnie by została w domu i się kurowała, no właśnie rozsądna ! U mnie różnie bywa z tym rozsądkiem. Wsiadam do samochodu z nadzieją, że wszystkie objawy choroby ustąpią i będę mogła w pełni cieszyć się urlopem.
Jedziemy do Elbląga. Zatrzymaliśmy się w Galeonie, przystępna cena, akceptacja zwierząt !!! (w dodatku bez dodatkowych opłat), idealna lokalizacja (w pobliżu Starego Miasta i Kanału Elbląskiego).

Tobołki rozpakowane, czas na zwiedzanie Elbląga (niestety ze względu na osłabienie organizmu ruszam się jak "mucha w smole") w dodatku temperaturę powietrza mamy iście tropikalną,
 nic tylko się położyć i poczekać aż zacznę się roztapiać !

























W nocy mieliśmy okazję podziwiać przez okno "mega burzę" przez co oczywiście się nie wyspaliśmy.
Rano zjadamy szybkie  śniadanie i ruszamy do Fromborka.
Z moim samopoczuciem jest coraz gorzej, anemiczne ruchy i przerażająca bladość zmuszają mnie do wizyty u lekarza. W poszukiwaniu przychodni, trafiamy do szpitala (co się później okazało) psychiatrycznego, niestety nikt tu nie potrafi nam udzielić pomocnej informacji, zdajemy się na GPS (tym razem nas zawiódł) zamiast przychodni naszym oczom ukazuje się pole ! a GPS zawzięcie powtarza "miejsce docelowe znajduje się po prawej stronie" !!! Dosłownie mam ochotę wyrzucić telefon przez okno ! No nic trzeba znaleźć inne rozwiązanie, udaje mi się dodzwonić do przychodni , gdzie w końcu uzyskuje informację, że po pierwsze i najważniejsze takowa istnieje :) oraz jak do niej trafić. Uffff. 
Wiadomo po wizycie objawy nie ustąpiły, nie mniej jednak czuję się troszkę lepiej, wiem że nie umieram (przynajmniej na razie) no i dostałam receptę, którą zamierzam jak najszybciej zrealizować.  
Poniżej kilka fotek z Fromborka.








Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja.






Troszkę sobie pospacerowaliśmy, kilka fotek zrobiliśmy, czas ruszać dalej ! 
W końcu Mazury na nas czekają :) Mamy przed sobą ponad trzy godziny jazdy.





Stare Juchy. Po przyjeździe do naszego głównego punktu wakacyjnego, rzucamy walizki na podłogę i lecimy na szybkie zwiedzanie i poszukiwanie jakiegoś punktu gastronomicznego.

Widok z naszego domku :) Zdążyliśmy już nieco wypocząć po wczorajszej wielogodzinnej jeździe,
 w planach mamy przejażdżkę rowerową. Początkowo chcieliśmy objechać dookoła jezioro Jędzelewo, niestety w pewnym momencie ścieżka się kończy a zaczynają ciężkie do przedarcia się krzaki. W związku z czym zmuszeni byliśmy dość szybko zrezygnować z naszej rowerowej podróży. (5 km)





Skoro nie rowerem to możne na piechotę ? 
Nadal w zamyśle mamy obejście dookoła jeziora nad którym stacjonujemy, 
takim sposobem dochodzimy do wioski Kałtki, w której dowiadujemy się że jeziora nie da się obejść dookoła, co zmusza nas do powrotu (nie muszę chyba pisać jak bardzo byliśmy niepocieszeni takim rozwojem naszego planu podróżnego ).









Ostatnim punktem naszych dzisiejszych "zmagań" jest wieża widokowa w Starych Juchach, 
z której podziwiamy jezioro Jędzelewo.


Dystans pieszy: 12 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz