środa, 29 czerwca 2016

Dębki



Jedziemy nad morze !!!!!!!
Uwielbiamy morze- piasek, przestrzeń, słońce, wolność :D Cudownie.

Amber robi się coraz bardziej ... bezczelna ! Siedzenie na dole w nóżkach to już nie dla niej, najlepiej na moich kolankach i jeszcze częściowo może też się wciśnie na "szofera". Niedługo to już chyba będzie chciała przejąć cały samochód :) Cwaniarka.


1 dzień

Cóż pierwszy dzień minął na totalnym leniuchowaniu, także przejdźmy do dnia drugiego :)

2 dzień

Wybieramy się na dłuższy spacer wzdłuż naszego pięknego piaszczystego wybrzeża. Kierujemy się w stronę Białogóry, mniej więcej 10 km w jedną stronę, także po naszych przygodach na szlaku Orlich Gniazd to powinien być "pikuś". Nie da się ukryć, że kilometry przebyte plażą są przynajmniej jak dla mnie praktycznie nie odczuwalne, uwielbiam spacery po plaży. Amber jest przeszczęśliwa, ona tak samo jak ja kocha nadmorskie klimaty. Dodatkowo możemy nacieszyć się samotnością i wolnością, gdyż w tym terminie plaże jeszcze nie są tak strasznie oblegane przez turystów.

Przechodzimy przez cudowne miejsce, w którym rzeka Piaśnica łączy się z morzem, 
efekty kolorystyczne są niesamowite!


Na mnie to kolorystyczne połączenie zrobiło nie lada wrażenie, bursztyn i błękit.


Wspaniałe, leśne zejście na plażę.


A dalej, piękna, pusta, szeroka, bielusieńka, fantastyczna plaża.


Amber wcale w niczym nie przeszkadza wszechobecny, wszędzie wciskający się piasek,
wręcz przeciwnie, sama celowo chowa głowę w piasku niczym australijski struś :)







Dochodzimy do plaży w Białogórze, następnie nowym i eleganckim deptaczkiem maszerujemy do miasteczka, po drodze robimy przerwę w barze, jeśli mnie pamięć nie myli to bar zwał się "Pirat" bądź coś z piratem :) Zajadamy się tam pysznym dorszem, Amber dostaje miseczkę wody od przemiłego Pana z okienka owej pirackiej knajpki.



                                           Najedzeni, napici, także możemy ruszać dalej. 
                        Krótki spacer po Białogórze, następnie ruszamy w stronę powrotną do Dębek,
                                  tym razem częściowo przez Rezerwat Przyrody Białogóra.

           


Wracamy na plażę.



                           Amber gania za patyczkiem, choć pod koniec drogi już nie była taka
                                           skora do wskakiwania do morza za  kijkiem. 


Pod sam koniec naszego spacerku, Amber już dawała nam znać że ona już chce wracać do kwatery, wystarczy jej atrakcji. Była na tyle zdesperowana że rozpoznawszy nasze zejście chciała iść nim w stronę naszego domku nawet samodzielnie, przecież ona da sobie radę i z pomocą swojego węchu trafi w odpowiednie miejsce ! :) Na szczęście dała się przekonać do przejścia do kolejnego zejścia w Dębkach, choć niechętnie.

Zmęczenie wypisane na pyszczku :D

3 dzień

Rano świeciło ładne słoneczko, które miałam nadzieję zostanie z nami do końca dnia. Niestety już po śniadaniu niebo zaczęło przybierać ciemne, negatywne barwy. Czyli z plażowania nici, w takim razie wsiadamy do samochodu i jedziemy nad jezioro Żarnowieckie. Pierwszy postój robimy na przystani w miejscowości Lubkowo. 


W między czasie pojawia się Pan, który z prędkością "strusia pędziwiatra" odwraca wszystkie wystawione sprzęty wodne by nie zostały za bardzo zalane, to chyba zapowiedź deszczu ?! Tak to była zapowiedź deszczu, dosłownie ulewy. Kolejna miejscowość w której się zatrzymujemy to Nadole, niestety zmuszeni jesteśmy schować się pod wiatę, gdyż deszcz jest coraz mocniejszy, odnoszę wrażenie, że szybko się nie skończy. Po jakiś 20 minutach wyszło nieśmiałe słoneczko, przynajmniej na chwilę, by zaraz znowu posłać nam deszczowe chmury. No cóż trzeba korzystać z tych momentów, w których deszcz jest lżejszy i zwiedzać dalej :)





Skansen Nadole,wstęp nawet w przystępnej cenie w porównaniu z niektórymi tego typu przybytkami :) Niestety jak dla nas, zakaz wchodzenia z psami, w związku z czym robimy tylko kilka fotek z zewnątrz i wracamy do samochodu.




Nieopodal znajduje się wieża widokowa,
 z dość ciekawym terenem zamieszkałym przez dinozaury i inne stwory :)






Amber dzielnie pozowała z mieszkańcami tego terenu :) 
Jak również na tle tych pięknych kwiatków.




Przejeżdżamy przez wieś Tyłowo, by zobaczyć ten urokliwy kościółek.




Dalej ruszamy w kierunku wsi Kartoszyno w poszukiwaniu Góry Zamkowej, o której nikt z napotkanych mieszkańców pobliskich miejscowości nie słyszał ? Natomiast w internecie można znaleźć  informacje o tym, że nad jeziorem Żarnowieckim znajduje się wzniesienie liczące 102,4 m n.p.m, na którym znajdują się pozostałości średniowiecznego grodziska i osady.
Tylko jeden z mieszkańców Tyłowa, stwierdził, że kojarzy to miejsce ale pozostałości grodziska już dawno tam nie ma . Mimo wszystko ruszyliśmy w poszukiwaniu owej góry, niestety nigdzie nie było żadnych oznaczeń w związku z czym możemy mieć tylko nadzieję, że to było to miejsce :D











Przejeżdżamy przez Żarnowiec, gdzie jesteśmy zmuszeni do zrobienia sobie 15-minutowej przerwy w samochodzie przez ulewę. Później korzystając z chwilowej deszczowej  przerwy, robimy sobie krótki spacerek po Żarnowcu.
                           

                                                                 Żarnowiecki kościół Zwiastowania NMP


Kolejny przystanek to wieś Odargowo. Tym razem szukamy diabelskiego kamienia, który według legend diabeł chciał zrzucić na kościół w Żarnowcu. Kamień ma 3,5 metra wysokości i 20 metrów obwodu, jest to największy na Kaszubach głaz narzutowy. Droga do diabelskiego kamienia wiedzie przez las, także jest to bardzo przyjemny dla nas spacer.





Kamień został bez problemu znaleziony. 
W tym miejscu nie brakowało odpowiednich tabliczek informujących, 
w którą stronę należy iść by dotrzeć do celu.
To lubimy :)


Dzień pełen atrakcji zakończymy na plaży w oczekiwaniu na zachód słońca.




4 dzień


Przyjemne śniadanko na ganku naszego domku, kawka, mapa w ręku, co dziś porobimy ?W planach został nam już tylko spływ kajakowy, także po śniadaniu zabieramy odpowiedni ekwipunek i ruszamy nad morze, poszukać kogoś od spływów :P Na Piaśnicy kręcą reklamę piwa Warka, w związku z czym niektórzy organizatorzy spływów już zakończyli swoją pracę, okazuje się że za 30 minut wodują ostatnie kajaki w pobliskiej miejscowości. Kurcze tylko czy zdążymy tam dojechać? Trzeba spróbować, wracamy na ośrodek, wsiadamy do auta i jedziemy. Po drodze dzwonimy do Pana, który dokładniej nam wyjaśnia, gdzie te spływy mają swój początek i obiecuje na nas zaczekać :) Udało się, wsiadamy do kajaka, Amber też udało mi się namówić, jednak po chwili się rozmyśliła i wskoczyła do rzeki! I co teraz, chwilowo prąd nas trochę porwał, a Amber widząc to, że się nie wracamy postanawia za nami popłynąć, wciągam ją na "pokład" i od tego czasu siedzi już grzecznie i obserwuje otaczającą nas florę.



Mała przerwa, trzeba skorzystać z pięknych widoczków i w pełni napawać nimi oczy,
jak również dać chwilę odpoczynku dawno nieużywanym mięśniom.

Po tym kajakowym wysiłku jedziemy na obiad, a później lądujemy na plaży.
W końcu to nasz ostatni wieczór nad morzem.

                                                                                                    Amber padła!

5 dzień


Jaki gorąc !!! Ewidentnie dzisiaj czuć, ze jest lato..uffff, chłodząca kąpiel wysoce wskazana :)



Korzystamy rano z pięknej pogody, troszkę się popluskaliśmy w morzu, a teraz czas na małe opalanko. Niestety na te błogie lenistwo mamy tylko dwie godziny, w końcu mamy kawałek drogi do domu i jeszcze czeka nas małe zwiedzanie.







Po drodze mijamy kościół w Krokowej.


Ostatnia atrakcja i przystanek na naszej trasie to Mechowskie Groty we wsi Mechowo.





Tak zakończyliśmy nasz przedwakacyjny wyjazd nad morze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz