Miesiąc podróżniczej posuchy za nami.
Można mieć tysiąc planów, jednak wystarczy jedno nieostrożne stąpniecie i.... zostajemy uwiezione w domu na miesiąc.
Amber spoglądała na mnie z takim wyrzutem, zapewne zastanawiając się czemu nie spędzamy tych pięknych, słonecznych dni gdzieś nad wodą lub na jakimś ciekawym szlaku.
Tak przeleżałyśmy 3 tygodnie ! Straszna nuda, choć Amber była zadowolona z mojej obecności.
W między czasie odwiedził nas ciekawy kolega, Jeżyk :) Wleciał do mieszkania, uciekając przed większymi ptakami, na szczęście Amber szybko zareagowała na komende i nie złapała biedaka w pyszczek. Co najlepsze Jeżyk przyleciał do nas ponownie po kilku dniach, chyba mu
się spodobało u nas :)
Oprócz dorabiania się odleżyn :P mnóstwo czasu spędziłyśmy niestety przed komputerem i telewizorem, wiadomo najlepsze pożeracze czasu. Choć nie zabrakło momentów w których z utęsknieniem podziwiałyśmy niebo.
Już coraz lepiej operuje kulami, ponad dwa tygodnie za nami, może wyjdziemy na pierwszy po tak długim czasie spacer ? Pogoda taka piękna. Udało się mamy pomocną dłoń :) która w razie potrzeby dotarga nas do domu z powrotem. Także idziemy. Nasz spacer na ławeczkę, który normalnie powinien zając 6 minut, trwał ok 30 minut! Cóż za męczarnia.
Mimo wszystko opłacało się :) Jesteśmy zadowolone.
Jest tak cudownie, aż nie chce się wracać do domu, poczekamy na zachód słońca.
Trzeci tydzień, jutro wizyta kontrolna, oby zdjęli mi ten gips.
Korzystając z pogody, szofera i trochę większej energii (zapewne wynikającej z podniecenia jutrzejszą wizytą u lekarza) jedziemy nad rzekę Bug, wynajdujemy bezludną plaże i rozkoszujemy się słoneczkiem oraz widokami :)
Gips zdjęty ! :D Można się w końcu w pełni rozkoszować wiosenno-letnią pogodą.
Amber nawet wypiła zdrówko za mnie, swoim własnym imiennym piwkiem :P
Ej!!! ale niby dlaczego mam pozować z puszką ?
Czas wracać do pracy, ciekawe jak Amber zniesie moja nieobecność?
Może być kiepsko !
To tęskne spojrzenie .... jak ja mam pójść do pracy jak ona tak na mnie patrzy ? Swoja drogą pierwszy raz ja przyłapałam na wchodzeniu na blat kuchenny, już wiem czemu nieraz pewne rzeczy znajdowałam na podłodze :)
-Tak nam minął maj-













Brak komentarzy:
Prześlij komentarz