czwartek, 28 stycznia 2016

Marki (Horowe Bagno, jezioro Czarne)

Dzwoni budzik !!!! za jakie grzechy :/ jak ja nie lubię rano wstawać zdecydowanie nie należę do rannych ptaszków, prędzej dobra by była za mnie jakaś sowa :P
Dobrze koniec użalania się nad sobą, trzeba wstać i iść do pracy jak każdy pracujący człowiek. Zwlekam się z łóżka, niechętnie i ospale aż nagle ... życie staje się cudowne, w jednej sekundzie czuję jak się napełniłam pozytywną, rozpierająca moje serducho energią :) Skąd taki skok energii ?
Ten piękny widok doładował mnie na cały dzień :)

Widok piękny, słoneczko cudowne ale... no właśnie, ale trzeba iść do pracy więc średnio skorzystamy z Amber z tej pięknej pogody. Swoja drogę toż to prawdziwa złośliwość losu, taka piękna pogoda w środku tygodnia !!! W głowie wiruje mi jedna uciążliwa myśl "a może by tak UŻ-ta wziąć. Nie ! Trzeba zwalczyć tą myśl, przecież piękna pogoda to nie powód by brać wolne, także szykuję się i lecę do pracy.
Słoneczko za oknem nie pozwala mi się skupić, chyba jednak będzie trzeba dziś po pracy gdzieś pojechać, choćby na chwilkę, nie mogę zmarnować takiego dnia :)
Kierunek na dziś Rezerwat Horowe Bagno.


Tym razem GPS spisał się na medal :) dotarłam na miejsce bez najmniejszych problemów, niestety nie mogę tego samego powiedzieć o Amber.
Moja Ambunia to mega grzeczna i posłuszna sunia, ale ma nieraz takie dni... zero posłuszeństwa, na nic moje krzyki, prośby i tłumaczenia. Tak! tłumaczenia :) uważam, ze psy to inteligentne istoty, także rozmawiam z nimi jak z myślącymi osobnikami :)
Niestety tym razem Amber złapała jakiś bliżej nie określony trop i w ogóle nie zważała na to co do niej mówię. Na moje nieszczęście poleciała w głąb bagien i nie reagowała na moje przeraźliwe krzyki ! Tak, tak bardzo przeraźliwe, zawodziłam jak zarzynane zwierze. Tak jak nie obawiam się za bardzo jak na chwilę zniknie mi z oczu za jakąś górką tak w tym przypadku bagna zrobiły swoje, już widziałam oczami wyobraźni jak Amber gdzieś w nich utknęła i teraz bagnisty teren wciąga ja do środka. Mam strasznie rozbudowana wyobraźnie :) Na szczęście bagna nie zagrażały jej życiu i po kilku minutach z uśmiechem na pyszczku przybiegła do mnie, jak gdyby nigdy nic ! Gdybym jej tak nie kochała ... :P




Ogólnie teren dość przyjemny z kilkoma ścieżkami, które biegną w tą samą stronę tj. do głównej ulicy.



Jakieś pół godzinki drogi od bagna znajduje się jezioro Czarne, które postanawiamy zobaczyć mimo już dość późnej godziny. Amber po swoich "bagnistych wyskokach" została ukarana i idzie równiutko przy mojej nodze, nie to żeby sama była tak grzeczna, tak dobrze to jeszcze nie jest :P Dalszą podróż Amber spędzi na smyczy. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną ucieczkę !
Po drodze robię jeszcze kilka fotek:


Zaczyna się już mocno ściemniać, w związku z czym staramy się dość szybko zapoznać z jeziorem by wrócić do cywilizacji przed całkowitym zachodem słońca.
Amber pięknie pozuje do zdjęć :)



Jest tam tak pięknie i spokojnie, musimy jeszcze kiedyś wrócić w to miejsce, może latem :)
Tymczasem czas wracać do domu, niestety droga jaką wybieramy nie należy do najprzyjemniejszych:



Amberkowe skarpetki :D

sobota, 16 stycznia 2016

Gdzie tym razem ?

4 dni wolnego !!!!
Moje kochane wyczekiwane wolne, co by tu zrobić, gdzie pojechać ? Od dwóch tygodni staram się znaleźć kwaterę w miejscowości Suchedniów, dlaczego akurat tam ? Ponieważ miejscowość ta położona jest pomiędzy dwoma ogromnymi parkami krajobrazowymi co dla Amber jest spełnieniem marzeń :) Niestety po dwóch tygodniach poszukiwań moja cierpliwość się skończyła ! Nie bo jest poza sezonem i się nie opłaca dla jednej osoby, nie bo z pieskiem, nie tylko dwuosobowe kwatery nie nie nie ... Człowiek chce pojechać zapłacić tym samym dać komuś zarobić to jeszcze wybrzydzają . Ok ja wszystko rozumiem, ale już najbardziej rozśmieszyła mnie informacja zwrotna mówiąca o tym , że poza sezonem pokoi dla jednej osoby się nie opłaca wynajmować !!! a co w sezonie już tak ? Przecież w sezonie jak są chętni to wiadomo, że w pierwszej kolejności wybiorą dwie osoby do pokoju niż jedną. Kurcze nie zaczyna się najlepiej, dobrze jak nie tam to może nad morze ? Oj nie nie ! ten pomysł także odpada :( podobno panuje tam parwowiroza, lepiej nie ryzykować. I co teraz czasu coraz mniej i niestety chęci już chyba także, zwłaszcza jak się patrzy na prognozę pogody, liczne opady deszczu i śniegu w całym kraju! Super! Nie ! tak łatwo się nie poddamy to co, ze ma padać śnieg czy deszcz w sumie nie wiem które gorsze? Kolejny pomysł ! Może żeby już się więcej nie denerwować tym razem pozwiedzam coś lokalnie, bez potrzeby wynajmowania kwatery, tak to jest niezły pomysł. Zaczynam odliczanie :)
Ostatni dzień w pracy przed upragnionym urlopem. Jestem osobą, która swego czasu uważana była za "ściągacza deszczu" nawet moja własna rodzina nie chciała nigdzie ze mną jeździć w obawie przed deszczową pogodą. Niestety w pracy tez wszyscy wiedzą, że deszczowa aura mnie nie oszczędza zwłaszcza na urlopie! W związku z czym podchodzi do mnie kierowniczka ( kochana kobieta ) i mówi :
"Od jutra zaczynasz urlop ? W takim razie życzę Ci taką pogodę na jaką sobie zasłużyłaś :) "
No niech to !!! wychodzi na to, że muszę nad sobą ostro popracować, gdyż pogoda była fatalna ! :)
Czwartek rano
Pobudeczka, toaletka, śniadanko i jedziemy .... nie niestety, nie tym razem, ulewa wszystko zepsuła. Pięknie się zaczyna ten mój zimowy urlop, no nic tylko się zaszyć w domu w cieplutkim łóżeczku .
Piątek rano
Znowu pada ...
Nie nie może tak być, nie wybaczę sobie jak gdzieś nie pojedziemy. Biorę plecaczek, pakuję przeciwdeszczowy-smerfetkowy płaszczyk :) i jedziemy do Tomaszowa-Mazowieckiego.
Szybkie zwiedzanie miasta, a dalej cudowny Rezerwat Przyrody Niebieskie Źródła.

Amber jest szczęśliwa, w końcu może sobie swobodnie pobiegać. W pewnym sensie ta marna pogoda ma jednak swoje plusy, a mianowicie brak dzikich tłumów w zwiedzanych przez nas miejscach, cisza i spokój to jest to !
A co to !!! Amber pierwszy raz widzi z bliska łabędzia, zapewne myśli że to jakaś olbrzymia kaczka :)
Choć do " olbrzymiej kaczki " ma większy respekt, być może konkretne gabaryty zrobiły swoje :)



Kaczuszki tez namierzyła :)
Choć tym razem zaprzestała jedynie na obserwacji :D
Dalej naszym oczom ukazują się piękne kolorki, choć w słońcu zapewne wyglądałyby zjawiskowo, ale nie ma co narzekać i tak są śliczne :)


Teoretycznie najciekawszą i najpiękniejszą część już mamy za sobą, choć nie do końca, uwielbiamy tereny leśne także dalsza część leśna, okalająca Rezerwat jest dla nas równie urokliwa jak same "Niebieskie Źródła" :)



Oczywiście cały czas pada, choć Amber zdaje się nie zwracać w ogóle na takie szczegóły uwagi :) Gorzej ze mną, kurtka prawie przemoczona, telefon się zacina, zresztą czego tu wymagać od ekranu pokrytego kilkunastoma wielkimi kroplami deszczu :) Już nie wspomnę o moich biednych paluszkach, jakże okropnie teraz żałuję, że nie zabrałam rękawiczek ! Dobrze mi tak następnym razem lepiej się przygotuję na taka wyprawę :P
Przechodzimy na druga stronę, trzeba sobie jakoś urozmaicić drogę powrotną.
Chyba się udało :) tym razem trochę więcej zieleni, która przypomniała mi jak bardzo mi tęskno do wiosny, pięknej zielonej wiosny ....




A to jest to co ja lubię :) stare opuszczone domki, takie tajemnicze, mające jakąś ciekawą historie.


Mimo strachu jaki towarzyszy przy wkraczaniu na ten prywatny choć chyba opuszczony teren, nie mogłam się oprzeć, zresztą to Amber obrała taka drogę :P
Kilka foteczek i idziemy dalej. Ponownie wracamy na teren Rezerwatu, gdzie Amber poznaje nowego kolegę a nawet amanta :) Oj ta psia miłość ! jakaż ona jest prosta, szczera i niedorzeczna :) biorąc pod uwagę gabaryty "kochanków" !

Na dodatek durnowata i uciążliwa, przynajmniej dla mnie! Piesek oczywiście miał głęboko w nosie swojego właściciela, który swoją drogą też nie zmartwił się zniknięciem pupila, być może tak go wciągnęła rozmowa ze znajomym przy butelczynie piwa! :) Tak więc "pikuś" poszedł za nami i ani myślał o powrocie do właściciela. Problem nawet nie polegał na tym, że "pikuś" nam towarzyszy tylko na tym, że coraz bardziej oddala się od swojego domu oraz przechodzi przez strasznie ruchliwą ulicę ! O zgrozo ! Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś temu maluszkowi się stało, niestety odstraszanie na wiele się nie zdało gdyż psiak oddalał się tylko na chwilę po czym wracał, ponownie pokonując ruchliwą uliczkę ! Cóż za uparciuch ! No nic nie pozostaje nam nic innego jak przyjąć go do swojego duetu :)
Po drodze mijamy jeszcze Skansen rzeki Pilicy w Tomaszowie Mazowieckim.

Pomimo zapewnień pracowników owego Skansenu, że warto wejść do środka i piesek wcale im nie przeszkadza, postanawiamy iść dalej, czas nas goni a jeszcze mamy troszkę do zwiedzenia.
Wybieramy się dalej do Nadgórzyckiej Groty z nadzieją, że nas wpuszczą :) przecież w taką pogodę nie powinni mieć więcej chętnych.
Moje przypuszczenia okazały się błędne, Pani w kasie poinformowała mnie, że wejść do groty można ewentualnie z maleńkim pieskiem na rękach ( to już i tak duży plus) natomiast ja sama również nie miałam szans na zwiedzenie tego miejsca, gdyż oblężenie wycieczek szkolnych było ogromne! No racja zapomniałam o feriach. Niemądra :)
Nie pozostało nam nic innego jak cyknąć zdjęcie przed Grotą i ruszać dalej.



Następny przystanek
Zalew Sulejkowski (wieś Smardzewice)

W oddali Tama w Smardzewicach

Woda jest niezwykle czysta


Mała sesja zdjęciowa :)





Idziemy dalej, czyli na pomost :) W oddali jakiś być może letni ośrodek.


"Mówiłaś, że tu będą kaczuszki !? A tu sam beton !" Zapewne takie myśli kłębiły się w głowie przemoczonej Amber :) Od siebie dodam, że niby beton ale widoki bardzo ciekawe :)


Jeszcze dwie foteczki oddające to genialne znużenie i wściekłość na ciągle nie przestający padać deszcz :P Jak widać nawet Amber miała już serdecznie dość tego uciążliwego deszczu!


Kolejny punkt wycieczki to miejscowość Konewka w poszukiwaniu bunkrów :)

Po drodze spotykamy rodzinkę dzików, Amber namierzyła ich w sekundę, wyjątkowo nie odpowiadało jej tego typu spotkanie, także trzeba było ściągnąć mocniej smycz i iść dalej :) Co najlepsze dziki w ogóle nie wykazały strachu ani żadnych innych emocji w zawiązku z naszym spotkaniem, czyżby były oswojone ?

No i masz Ci los !!!! Trasa turystyczna "Bunkier w Konewce" jest zamknięta w okresie jesienno-zimowym. Jak mogłam tego nie sprawdzić ?

Dobrze nie ma co "płakać nad rozlanym mlekiem", puszczam Amber ze smyczy i maszerujemy sobie ścieżynką wokół terenu "bunkrowego" :) w sumie dość przyjemną, deszcz nie przedziera się aż tak przez drzewa jednak chyba już zmęczenie, przemoknięta kurtka, głód i zimno przemawiają za tym by wracać. Także robię jeszcze kilka zdjęć i wracamy do ciepłego domku:)

Sobota
Minęła bardziej rodzinnie niż podróżniczo :)
Niedziela ostatni dzień.
O matko jakie piękne słoneczko !!!! no nie wierzę :) W takim razie nie ma co zwlekać tylko szybkie śniadanie, pakowanie i wykorzystujemy ostatni dzień :)
Otwock--Mazowiecki Park Krajobrazowy--Rezerwat Przyrody na Torfach im.Janusza Kozłowskiego.

W końcu jakaś znośna pogoda, świat w świetle słoneczka jest piękniejszy ! :D



Amber jest równie szczęśliwa jak ja, zresztą wystarczy tylko spojrzeć na poniższe zdjęcia.



Czarnym szlakiem dochodzimy do punktu docelowego.


Jezioro Torfy wraz z drewnianym, jak na moje oko wymagającym remontu :P pomościkiem.

No dobrze trasa okazała się krótsza niż myślałam, także trzeba coś jeszcze odwiedzić tylko co ? Coś co będzie blisko, muszę pamiętać o nadal dość szybko nadchodzącym zmrokiem, który lepiej żeby nas nie zaskoczył gdzieś w środku jakiegoś lasu :D
Międzylesie--Warszawa Wawer-Zbójna Góra(osiedle położone na terenie dzielnicy Wawer)
Czego tam szukam ?
Lasów, ciszy, spokoju, stawów oraz opuszczonych domków :)

Poszukiwany Staw Rajcy i Stawy Cygańskie. Czy się uda ...nie wiem, gdyż GPS zaczyna z nieznanych mi powodów wariować ! Spoglądam na mapę, taką starą, papierową- widzę na niej oba stawy, spoglądam na GPS-stawów brak. Odnajduję jedynie jakiś prywatny akwen wodny hmmm to nie to, szukamy dalej.
O! coś się pojawiło na GPS-ie jakaś woda niestety nazwy nie widać no nic liczę na to, że jest to Staw Rajcy, choć nie bardzo pokrywa mi się jego kształt na urządzeniu elektronicznym z tym z mapy papierowej. Właśnie zapomniałam wspomnieć, że mapie papierowej nie ufam ! Dlaczego ? Bo jest stara, a dodatkowo pokazuje jezioro Torfy, które już zwiedziłyśmy i nie powinno się tu znajdować.
Idziemy za GPS-em i natrafiamy na ...no właśnie to jednak nie jest Staw, a Jezioro Torfy ! Tak, tak kolejne :)





Amber Uśmiech proszę !

Maszerujemy sobie przez jakieś 30 minut, odkrywając coraz to nowsze zejścia do Jeziora Torfy. Nie możemy sobie pozwolić na przejście jeziora dookoła, gdyż musimy znaleźć Stawy ! :)

Trochę zieleni

Szukamy, szukamy i szukamy.... Chyba nie szukamy tylko błądzimy :D Dobrze chyba złapałyśmy jakiś trop, idziemy wąską ścieżką i widzimy coś co pewnie kiedyś było stawem, teraz niestety jest wyschnięty.Nadal nie wiem na sto procent czy to było to czego szukałyśmy, ale uznam ze tak :) Powiedzmy, ze są to Stawy Cygańskie :) Tego będę się trzymać, w końcu nie zostaje mi nic innego jak zawierzyć mojej nieudolnej intuicji :)



Jest już późno, słoneczko dawno się schowało, czas wracać do domu.
Koniec urlopu