Pobudka rano, szybkie śniadanko, toaleta. Chwila zastanowienia czy wszystko mamy … no nic nawet jeśli nie to już jest za późno na przewracanie do góry nogami zawartości wszystkich toreb :P
Szelki, smycz, picie to chyba wszystko co Amber potrzebuje w drodze. Ze względu na poranną pobudkę wszyscy są nieco niewyspani, ale to już jest chyba lekka przesada... chyba chciała dać mi coś do zrozumienia :P
Po kilkugodzinnej drzemce w „pańcinym” bucie jesteśmy na miejscu, zatrzymaliśmy się w uroczej miejscowości Międzygórze. Ciekawy domek z widokiem na wzgórze to jest to, rano po przebudzeniu taki widok to coś cudownego. Pokój w pełni wyposażony, na korytarzu lodówka do dyspozycji gości a i co najważniejsze bardzo przyzwoita cena. Oby więcej takich kwater:) Właściciele bardzo mili, pomocni a jednocześnie nie ingerujący za bardzo w życie czy egzystowanie swoich gości :) Dla zainteresowanych wklejam link http://www.cichykat.noclegiw.pl/ naprawdę warto !
No ok już się rozpakowaliśmy, Amber zapoznała się z terenem wokół domu hmm może nawet aż za bardzo się zapoznała gdyż zniknęła na dobre 30 minut, wiadomo jak to prawdziwa podróżniczka jest ciekawska ale zawsze w odpowiednim momencie odzyskuje kontrole nad swoim psim zapędem i wraca do domu :)
Pierwszy punkt na naszej liście https://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_przyrody_Wodospad_Wilczki
Początkowo myślałam, ze wodospad jest nieco oddalony od samej miejscowości Międzygórze ( jeszcze nie jestem perfekcjonistką w czytaniu map :) ) w związku z czym miał to być najważniejszy punkt wycieki kolejnego dnia :) można sobie tylko wyobrazić jak wielkie było moje zdumienie gdy podczas poznawczego spaceru po miejscowości, usłyszałam odgłos odbijającej się wody o skały :)Tak tak okazało się, że żeby dość do wodospadu wystarczy tylko zejść z głównej drogi, dalej po schodkach i naszym oczom ukazuje się piękny Wodospad Wilczki, niestety zdjęcia nie oddają tego piękna.
Międzygórze to miejscowość bardzo przyjazna dla turystów z czworonogami, tuż przy wodospadzie znajduje się piękny „Dom nad Wodospadem” który oprócz noclegów oferuje również przepyszne jedzenie-„ palce lizać”, a co dla nas było równie istotne bez problemu mogliśmy wejść do tej restauracji z psem ( w planach mieliśmy szybką konsumpcję przy stolikach na zewnątrz lokalu- co w listopadzie nie koniecznie jest najlepszym pomysłem)
Dzień 2
Na kolejny dzień zaplanowaliśmy wyciekę na Śnieżnik (1425 m. n.p.m.) najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich oraz masywu Śnieżnika. Wycieczkę rozpoczęliśmy praktycznie przy naszej kwaterze, gdyż właśnie tam zaczynał się nasz zielony szlak. Amber była wniebowzięta, uwielbia spacery po terenach leśnych. Drogi jaką przebyliśmy nie da się opisać słowami, wydaje mi się że zdjęcia najlepiej oddadzą ta urokliwa drogę na szczyt :)
Oto kilka z nich:
Po drodze chwilowy postój na złapanie oddechu i uzupełnienie niedoborów wody (Schronisko na Śnieżniku im. Zbigniewa Fastnachta)
Następnie ostatni etap wspinaczki, niestety nie udokumentowany w żaden możliwy sposób, zmęczenie zrobiło już swoje :) Jedyne o czym myślałam to „idź nie zatrzymuj się to już niedługo !” I faktycznie było niedługo po przebyciu kilku metrów wzgórza pokrytego ogromną ilością kamieni, dotarliśmy na szczyt …Jupi !!!!
Dla tych widoków było warto !!!!!
Dzień 3
Niestety to by było zbyt piękne gdyby przez całe pięć dni urlopu dopisywała nam piękna, słoneczna pogoda. Od rana pada, jest szaro i ponuro ale to nam nie przeszkadza, pierwsza na liście jest „Jaskinia Niedźwiedzia” także ruszamy do Rezerwatu przyrody Jaskinia Niedźwiedzia :
Specjalny „smerfetkowy” strój na tego rodzaju pogodę :)Niestety to by było zbyt piękne gdyby przez całe pięć dni urlopu dopisywała nam piękna, słoneczna pogoda. Od rana pada, jest szaro i ponuro ale to nam nie przeszkadza, pierwsza na liście jest „Jaskinia Niedźwiedzia” także ruszamy do Rezerwatu przyrody Jaskinia Niedźwiedzia :
Troszkę zmarzliśmy także trzeba ruszać dalej, może tam nie będzie padało :P
Lądek-Zdrój niestety nie przestało padać, chyba nawet opady znacznie się nasiliły, jak widać na zdjęciu Amber jest już trochę zmęczona deszczową pogodą :)
W związku z narastającym deszczem spontanicznie postanowiliśmy ruszyć poza granicę kraju, licząc że u sąsiadów będzie pogoda i wcale się nie pomyliliśmy w miejscowości Javornik (Czechy) pogoda jest całkiem przyjemna mimo późnej godziny.
Dzień 4
Pogoda najlepsza nie jest, zobaczymy może w drodze się rozpogodzi :) dziś pierwsza miejscowość na liście to Międzylesie. Najcenniejszym zabytkiem Międzylesia jest zespół zamkowo-pałacowy znajdujący się przy rynku. Zachował się tutaj zamek renesansowy z XIV w.
Jednak nas bardziej zachwycił pomnik psa na rynku Międzylesia. Amber długo nie mogła przestać go obwąchiwać, co najlepsze przekonana chyba była że to jest żywy pies :P
Oraz konie w pałacowym ogrodzie :
Kolejny kierunek Stare Mesto (Czechy)
I tym razem się nie pomyliłam co do pogody, Czechy górą !!! :)
Podczas spaceru po mieście spotkaliśmy bardzo przyjaznego koteczka, jedynego który zbliżył się do Amber i którego zaakceptowała :)
Miasteczko jak każde inne, ale za to wystarczy wspiąć się na takie niewielkie wzniesienie i nie pozostaje nam nic innego jak tylko delektować się tymi widokami :)
Całe szczęście, ze nikt nas nie przegonił z tego świetnego punktu widokowego, gdyż nie do końca jestem przekonana czy tam można było wejść :P W pewnym sensie mógł to być teren prywatny tzw. „spacerniak” dla krówek :)
CUUUDOWNIE !!!!
Posiedzieli, popodziwiali, powdychali świeże powietrze a teraz czas wracać na kwaterę.
Dzień 5
Tak to ten dzień czas wracać do domu, jednak żeby nie było nam tak smutno to w planie mamy jeszcze wizytę w dwóch miejscowościach. Na pierwszy ogień idzie Bystrzyca Kłodzka.
Ze względu na święto miasteczko wyglądało trochę jak wymarłe, wszystko pozamykane a na rynku żadnych spacerowiczów.
Kolejnym i niestety ostatni punktem naszej wycieczki jest miejscowość Bardo.
Już na samym początku Amber poznała kolegę , który towarzyszył nam podczas zwiedzania miasteczka.
Oczywiście miasteczko to za mało, wiec postanowiliśmy pójść sobie w stronę bliżej nie znanego lasu, następnie trafiliśmy na szlak. Standardowo nie mogłam się powstrzymać bo przecież powrót do domu trzeba jak najbardziej odwlec :) więc co mały spacerek nieznanym szlakiem ? Czemu by nie :) także ruszamy niebieskim szlakiem, niestety moja orientacja w terenie po raz kolejny zawiodła ! Myślałam, że szlak zakręca, że idzie wzdłuż miasteczka nic bardziej mylnego :) Trafiliśmy do następnej miejscowości i to tylko dzięki turyście, który odpowiednio nas pokierował w przeciwnym razie nawet wolę nie myśleć gdzie byśmy wylądowali :)
Zdjęcia ze szlaku:
Na koniec zdjęcie Amber ukazujące jak bardzo męczące były te dni :) Zasłużony odpoczynek po aktywnym dniu :)




























































